Narodziny kolejnego dziecka to czas radości, ale też
niepokoju, w tym lęku o starsze rodzeństwo. Jak przyjmie
brata lub siostrę? Czy nie będzie zazdrosne? Czy nie poczuje
się odtrącone? Można oswoić te strachy za pomocą...
literatury dla dzieci.
Wszyscy się cieszą na narodziny Drugiego Dziecka. I zastanawiają
się, co się zmieni w rodzinie? Mama się boi, że przestanie kochać
Pierwsze Dziecko tak mocno jak dotąd. Tata martwi się, gdzie
postawić drugie łóżeczko i czy starczy pieniędzy dla większej rodziny
(…). Pierwsze Dziecko obawia się, że Rodzice za bardzo pokochają
Drugie Dziecko”. Tak zaczyna się książeczka Elżbiety
Zubrzyckiej pt. „Będziemy mieli Drugie Dziecko! Magia serca i
miłości”, która mierzy się z niepokojami towarzyszącymi kolejnym
narodzinom w domu.
Katarzyna Chudyńska-Szuchnik, dziennikarka i mama dwójki
dzieci: – Moja Ksenia chodziła do pierwszej klasy, kiedy zaszłam w
ciążę. Uznałam, że skoro tak długo była jedynaczką i nie musiała się
niczym dzielić, to zareaguje na tę rewolucję w życiu scenami
zazdrości. Bałam się, że z oczywistych względów będziemy
poświęcać niemowlakowi więcej uwagi i poczuje się zepchnięta na
drugi plan. Te obawy okazały się na wyrost, może z powodu dużej
różnicy wieku, a może dlatego, że już na wczesnym etapie ciąży
powiedziałam jej, że będzie miała rodzeństwo i angażowałam ją w
przygotowania. Razem wybierałyśmy ubrania dla Franka i
czytałyśmy książkę „Basia i nowy braciszek” (autorstwa Zofii
Staneckiej i Marianny Oklejak), zresztą do dziś do niej chętnie
wraca. Może dlatego, że jej bohater też miał na imię Franek?
Najlepiej zacząć przygotowywać dziecko do pojawienia się
rodzeństwa już w fazie prenatalnej. Przytulanie
brzucha (a nawet wspólne namalowanie na nim bobasa!)
to zarazem dobry pretekst do okazania sobie wzajemnej czułości.
Możecie wybrać się razem na badanie USG, a kiedy na
monitorze pojawi się obraz i padnie sakramentalne pytanie: „Skąd
się biorą dzieci?” – poczytajcie książeczkę Marcina
Brykczyńskiego o tym samym tytule, gdzie w wierszowanej,
zabawnej formie autor opisuje powstanie życia od momentu, gdy
„najpierw los tak życie splata, że spotyka mamę tata”, aż po czas,
w którym „z zarodka, jak paluszek, spory robi się maluszek”.
– Kiedy w domu pojawił się Franek, Ksenię fascynowało
wszystko, co się wiązało z bratem, a największą przyjemnością
było wpakowanie się do jego łóżeczka – opowiada Katarzyna
Chudyńska-Szuchnik. – Teraz Franek ma jedenaście miesięcy i
powoli myślimy o tym, żeby „wyprowadzić” go od nas. Córka już
zgłosiła chęć, by zamieszkał u niej w pokoju, dzięki czemu nie
będzie bała się sama spać. Widać, że trzymają sztamę.
„Wszyscy muszą się troszkę przesunąć, aby zrobić miejsce dla
nowego członka rodziny. W sercu nic się nie zmienia, pojawia się
tylko jeszcze więcej miłości” – pisze autorka wspomnianej już
książeczki pt. „Będziemy mieli Drugie Dziecko!”, dodając, że „w
sercu jest dużo kieszonek”. Ta prosta, ale obrazowa metafora
unaocznia, że pojawienie się drugiego dziecka nie zubaża
wzajemnych relacji, ale wzbogaca życie rodziny. Na marginesie:
warto uczulić gości, którzy przybędą podziwiać maleństwo, aby
w swoich zachwytach (i prezentach) nie pomijali też starszego
rodzeństwa. Mama i tata powinni pamiętać o wspólnych
rytuałach (spacer, wyjście do kina czy na rower), dzięki którym
będzie ono miało poczucie, że wciąż może mieć rodziców na
wyłączność. A jeśli pierworodne zapyta: „Kto jest
najukochańszy?”, warto poczytać książeczkę Sama McBratneya o
trzech misiakach pt. „Wszystkich was kocham najbardziej”, z
której wynika, że każde dziecko jest „najukochańsze”.
„Czasem będą się kłócić i obrażać na siebie. Czasem będą mówić,
że lepiej im było bez brata lub siostry – pisze o rodzeństwie
Elżbieta Zubrzycka. Ale tak naprawdę w ich sercach mieszkać
będzie najważniejsza prawda: że się kochają i nie wyobrażają sobie
życia bez siebie”.