Każdy z nas chciałby, żeby jego dziecko szybko opanowało język obcy, zwłaszcza angielski. Jak przekonuje Marta Lupa, lektorka
Helen Doron oraz logopedka, angielski wcale nie jest już dla najmłodszych obcym językiem. Przeczytajcie, dlaczego :)
Nauka języków a rozwój
mowy dziecka
Wyobraźcie sobie, że
jesteście wielojęzyczni. Mama jest Polką, tata Hiszpanem,
mieszkacie w Anglii. Mówicie w języku obojga rodziców. Potem w
żłobku czy przedszkolu dochodzi jeszcze angielski. Wszystkie trzy
języki znacie perfekcyjnie. Z pewnością godne pozazdroszczenia.
Ale czy wyjątkowe?
Na świecie około
66% dzieci mówi w dwu lub więcej językach. Jak zauważa Helen
Doron, brytyjska lingwistka, twórczyni metody nauki angielskiego:
„Badania pokazują, że większość dzieci na świecie
jest wielojęzyczna. Dziecko na Filipinach mówi językiem matki,
językiem ojca, urzędowym językiem jest tam angielski, a w szkole
uczy się kolejnych języków obcych. To tylko my w Europie żyjemy
na wyspie, gdzie dzieci w Polsce mówią tylko po polsku, we Francji
- tylko po francusku, a w Niemczech - tylko po niemiecku. Na
szczęście i to się zmienia. Jesteśmy globalną wioską, a nasz
mózg jest stworzony do nauki języków. Nikt nas nie
pytał, czy chcemy mówić językiem ojczystym, a jednak nauczyliśmy
się go bez wysiłku i jesteśmy w tym świetni”.
Najnowsze badania nad
mózgiem dowodzą, iż nasz umysł jest tak chłonny i elastyczny, że
bez trudu nauczy się dowolnej liczby języków, pod warunkiem, że
będzie miał z nimi codzienny kontakt. W świecie filipińskich
dzieci, współistnieje na równych prawach kilka języków. Uczą
się ich w tym samym czasie. Co ciekawe, żaden z tych języków nie
jest określany jako język obcy.
My w Polsce, żyjąc
przez długi czas za żelazną kurtyną, przyzwyczailiśmy się
postrzegać inne języki jako obce. Przez lata nie mieliśmy kontaktu
lub bardzo ograniczony z ludźmi z innych kręgów kulturowych. Nie
wyjeżdżaliśmy za zagranicę, nie mogliśmy tam pracować, dopóki
w 1989 r. nie zmieniała się sytuacja polityczna. Stąd bardzo silne
w nas przekonanie, że na przykład angielski to język obcy, nie
nasz. A jego uczenie kojarzy się nam ze zdobywaniem nowych
umiejętności i ze żmudnym procesem nabywania wiedzy.
Nasze dzieci żyją w
zupełnie innym świecie. Język angielski nie jest dla nich językiem
obcym. Słyszą go na co dzień. W piosenkach, bajkach, rozmowach
dorosłych, uczą się go już od najmłodszych lat. Nasze dzieci
obserwują nas mówiących po angielsku, poznają dzieci naszych
znajomych obcokrajowców, wyjeżdżają na wakacje, gdzie najłatwiej
porozumieć się po angielsku.
W szkole Helen Doron
zabawę i naukę z angielskim mogą rozpocząć już 3-miesięczne
maluszki, oczywiście w asyście rodziców. Nie ma przedszkola, a
teraz już coraz częściej żłobka, by nie było w nim oferty zajęć
językowych. Czy zatem angielski to wciąż język obcy?
Część przedszkolanek
czy logopedów niezmiennie tak twierdzi, mówiąc: „Po co dziecku
ten cały angielski, jeśli nie mówi jeszcze po polsku?”, „Z
problemami artykulacyjnymi lepiej nie zaczynać nauki języka
obcego”, „Niech najpierw nauczy się dobrze polskiego”.
Co innego pokazują nam z
kolei naukowcy. Dziecko osłuchuje się z językiem już w łonie
matki. Po urodzeniu jest w stanie rozpoznać głosy najbliższych
osób, intonację, rytm języka, w którym ludzie mówią dookoła.
Czterodniowe dziecko rozpoznaje język matki. Ponadto dziecko rodzi
się ze zdolnością do nauki języka. Nasz mózg jest wyposażony w
struktury, dzięki którym uczymy się błyskawicznie. Przez pierwsze
miesiące po urodzeniu dziecko kontynuuje osłuchiwanie się w
języku, którego słuchało, będąc w łonie matki.
Badacze
przebadali noworodki pod względem rozpoznawalności głosek.
Profesor psychologii Christine Moon, która prowadziła badania,
zauważyła, że: „Tuż przed swoimi narodzinami dzieci robią to,
co będą kontynuowały w czasie swojego niemowlęctwa i dzieciństwa
– uczą się języka.” Słuch u dzieci rozwija się około
30 tygodnia życia płodowego. Słyszą one głos mamy przez kolejne
dwa miesiące, które zostały do końca ciąży. Po urodzeniu, są w
stanie odróżnić dźwięki ojczystego języka rodziców, dzięki
temu, że słyszały go jeszcze w życiu prenatalnym. Wyniki badań
zaprezentowano między innymi w The New York Times. Eksperyment i
wyniki zostały opisane przez Nicholasa Bakalara w artykule „Babies
Seem to Pick Up Language in Utero” (artykuł z NY Times'a)
Dziecko mniej więcej po
roku jest już gotowe do mówienia. Widać to po jego mimice,
gestach, tym, że rozumie, co do niego mówimy. Jednak jego aparat
artykulacyjny jest jeszcze niedojrzały oraz niewystarczająco dobrze
skomunikowany z mózgiem, dlatego mimo że dziecko rozumie, nie
potrafi odpowiedzieć lub odpowiada sylabami, czy krótkimi wyrazami.
7-miesięczne maleństwo jest w stanie porozumieć się z rodzicami
za pomocą języka migowego dla niemowląt.
Jak wspominałam powyżej,
szkoła
Helen Doron jako jedyna oferuje kursy dla 3-miesięcznych
niemowlaków. Metoda opracowana na podstawie najnowszych
badań pokazuje, że dziecku jest zupełnie obojętnie, jakiego i ilu
języków się uczy. Jego umysł jest na to gotowy. A jak dowodzą
naukowcy, nauka języka najlepiej rozwija nasz mózg. Dzieje się to
poprzez stymulację w postaci bodźców zewnętrznych, poprzez
mówienie do dziecka, a także doświadczanie. Dziecko będzie
czerpało z tego, co mu sami damy. Im więcej będzie przeżywało i
uczestniczyło w różnych sytuacjach komunikacyjnych, tym lepiej w
jego mózgu rozwiną się i wzmocnią neurony oraz ich połączenia.
Proces nauki języka stwarza właśnie okazję do takiej
systematycznej i intensywnej stymulacji mózgu.
Aparat artykulacyjny
dziecka jest tak elastyczny i plastyczny, że bez trudu poradzi sobie
z wymową najróżniejszych głosek i dźwięków. Poprawna wymowa
danej głoski wymaga zsynchronizowania określonych mięśni. Gibkość
aparatu mowy sprawia, że odpowiednie synchronizacje pojawiają się
oraz utrwalają. Z wiekiem owa elastyczność zanika. Dzieje się to
mnie więcej w okolicach 6-ego roku życia. Dlatego gdy ktoś, kto w
późniejszym wieku zaczyna uczyć się języków, zazwyczaj nie jest
w stanie pozbyć się akcentu, intonacji, melodyki swojego języka
ojczystego.
Nauka języków od
pierwszych chwil życia nie tylko wspaniale wpływa na ogólny rozwój
dziecka, ale także wspiera rozwoju mowy. Mitem jest twierdzenie, że
inne języki niż polski, spowolnią rozwój, czy zahamują mowę.
Dziecko, kiedy ma kontakt
z różnymi językami, ćwiczy swój słuch. Uczy się rozpoznawać
różne fonemy, głoski. Ćwiczy dzięki temu swój słuch
fonologiczny, który pozwala mu na rozróżnienie takich słów jak:
mama-tama, kot-lot, dom-tom. Ćwiczy także swój aparat
artykulacyjny, wymawiając większą liczbę głosek. Jeśli poznaje
dwa języki, uczy się dwóch systemów fonologicznych.
Ćwiczy wyrazy
dźwiękonaśladowcze w dwóch językach. Wyrazy dźwiękonaśladowcze
przygotowują narządy artykulacyjne do mówienia. Dziecko naśladuje
pieska w dwóch językach: po polsku – hau, hau, po angielsku –
woof, woof.
Często okazuje się, że
dla maluszka słowa angielskie są prostsze do wypowiedzenia niż
polskie. Zwykle zaczynamy naukę jakiegokolwiek języka od
pokazywania i nazywania najbliższego dziecku świata. Wskazujemy i
nazywamy zwierzątka. Dziecku łatwiej jest powiedzieć „cow” niż
„krowa” – bo nie dość, że są tu dwie sylaby, to jeszcze
jest bardzo trudne „r”. Pierwsze słowa, jakie najczęściej
produkuje dziecko to właśnie słowa jednosylabowe.
U dzieci starszych, tych
które już mówią zdaniami, poznawanie języków wciąż wspomaga
ich rozwój. Na zajęciach angielskiego bawią się często tak, jak
na zajęciach logorytmicznych. Śpiewają piosenki, wykonując przy
tym choreograficzne układy. Taki ruch kształci ich ciało,
usprawniając myślenie oraz mówienie. Dzięki angielskiemu ćwiczą
pamięć. Zapamiętują dwa razy więcej wierszyków, rymowanek,
krótkich opowiastek. Dobra pamięć z pewnością będzie atutem w
szkolnej edukacji.
Jedyną przeszkodą w
nauce języków może być niedosłuch, głuchota. Jeśli dziecko ma
problemy z poprawnym słyszeniem, nie nauczy się języka metodami
konwencjonalnymi – poprzez osłuchiwanie i naśladowanie. Jednak
dzięki wrodzonym w jego mózg strukturom odpowiedzialnym za
przyswojenie języka nauczą się go, ale poprzez język migowy.
Najważniejsza w nauce
języków, jak podkreślają naukowcy, nauczyciele, poligloci, jest
konsekwencja, regularność i rutyna. A kiedy się uczy dzieci, nie
można również zapominać o dobrej zabawie, pozytywnych
wzmocnieniach – każdy lubi być chwalony – oraz o kreatywnym
podejściu do nauczania. Coś, co jest ciekawe, samo wchodzi do głowy
i już tam zostaje.
Badania przeprowadzone
przez Agnes Kovacs i Jacquesa Mehlera w 2009 r., zatytułowane
“Kognitywne osiągnięcia u 7-miesięcznych dwujęzycznych dzieci”,
pokazały że 7-miesięczne dwujęzyczne dzieci lepiej sobie radzą
niż ich jednojęzyczni równolatkowie. Badania pokazują, że
przestrogi przed równoczesnym uczeniem dwóch języków od
najmłodszego wieku nie znajdują potwierdzenia.
Dzieci, które znają
języki, szybciej i łatwiej uczą się abstrakcyjnego myślenia,
potrafią kreatywnie podchodzić do wyuczonych reguł. Łatwiej
przychodzi im podejmowanie decyzji, kiedy wahają się między dwiema
podobnymi możliwościami. Lepiej wczuwają się także w myśli oraz
emocje drugiej osoby. Stają się ciekawymi i otwartymi na inność
obywatelami świata i nie postrzegają już języków jako obce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz