piątek, 24 października 2008

Zaszczepione obawy

Gromadzimy materiały do wiosennego wydania Gagi nawet teraz, przed złożeniem zimowego. Ten wiosenny numer będzie dotyczył narodzin i najmłodszych dzieci. Ja właśnie takie najmłodsze mam co nagle stawia mnie przed koniecznością zastanowienia się po raz kolejny nad szczepionkami.

W internecie anglojęzycznym grasuje opinia, że szczepionki powodują autyzm. A konkretnie, że środek konserwujący „thimerosal” używany w szczepionkach do roku 1999 ma powiązania z autyzmem. Spotykam się też z opinią wyrażaną przez nie-szczepiących rodziców, że ich dzieci dzięki braku szczepionek, wcale nie chorują. My faktycznie mieliśmy bardzo nieprzyjemne doświadczenie jak zaszczepiliśmy półtorarocznego Felka, który osłabiony w ten sposób natychmiast złapał rota wirusa. Skończyło się kroplówką i zachorowaniem 11 członków rodziny. Ouch.

Wiadomo co mówią lekarze – szczepić i to na wszystko co się da najlepiej natychmiast.

A co mówicie wy – czytelnicy Gagi??? – Zuza Z

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie szczepię - zaszcepiam wcześniaka - zgodnie z lekarskimi namowami, potem rehabilitowalam prawie dwa lata, teraz nikt jakoś mnie nie namawia.....

ax pisze...

mój syn był szczepiony. Miał zrobione wszystkie obowiązkowe szczepienia. Nigdy żadnych komplikacji nie było...na szczęście:)
Chyba jednak bałabym się nie szczepić dziecka...

anwiko pisze...

Przerabialiśmy temat trzy miesiące temu. Po pierwsze stanowczo odrzuciliśmy pomysł 6w1, czyli szczepionki skumulowanej. To co się wokół niej dzieje przyprawia o ból głowy. Agresywna kampania produkujących ją firm farmaceutycznych (hasło - Oszczędź dziecku kłucia i łez) przynosi niepokojące rezultaty. Ludzie kupują (mimo wysokiego kosztu -jedna dawka to wydatek ok. 200 zł, podczas gdy szczepienia obowiązkowe są bezpłatne), choć niejednokrotnie nie dysponują nadmiarem gotówki. My początkowo chcieliśmy jak najdłużej odwlekać wszelkie szczepionki - oprócz tych, które Zosia dostała już w szpitalu - jakoś wcześniej nie mieliśmy do tego głowy. Po wielkich bojach z rodzinami i lekarzami stanęło na szczepieniach obowiązkowych, ale każda szczepionka podawana jest oddzielnie w sześciotygodniowych odstępach, a HIb odsunęliśmy do ukończenia roku. Najchętniej zrezygnowałabym całkowicie z szczepień, ale w PL nie jest to takie proste... W każdym razie dodatkowe- pneumokoki, grypy czy inne w ogóle nie wchodzą w grę. A, no i po obejrzeniu "Wiernego ogrodnika" nikt mnie nie przekona, że szczepionki to coś więcej niż wielkie pieniądze...

anwiko pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Ten temat ostatnio spędza mi sen z powiek... Czytałam, że zaobserwowano związek autyzmu ze szczepionką na odrę-świnkę-różyczkę. Na szczęście moja Antoninka jest jescze zbyt mała na tę szczepionkę, więc pozostało mi trochę czasu na zebranie większej ilości informacji.
W najbliższym czasie czeka nas ostatnia dawka szczepionki na błonicę-tężec-krztusiec. Zainwestowaliśmy w szczepionkę skojarzoną po dosyć głośnej w naszej okolicy aferze dotyczącej wystąpienia bardzo poważnych powikłań po szczepionce sanepidowskiej.
Co będzie z kolejnymi szczepieniami? Nie wiem, ale postaram się dotrzeć do dobrych pediatrów, aby uniknąć szczepienia na zapas, czy zbyt wcześnie.

Anonimowy pisze...

To o czym piszecie wydaje sie wyssane z palca. Czy autyzmu mozna sie nabawic!! Come on! Rodzimy sie z nim, maja na to wplyw subtelne zmiany w mozgu wiec nie siejcie paniki. Ja swoje maluszki szczepilam - ze strachu przed chorobami i jak do tej pory mam tylko przeziebienia i zapalenia ucha, czyli jak u wiekszosci dzieci w wieku przedszkolnym.
Coreczke rodzilam w domu i o tym chetniej opowiem na potrzeby artykulu. Pozdrawiam. MamaSlow

Magda pisze...

Szcepiłam i będę szczepić. Nie wierzę w autyzm ze szczepionki. Wierzę w coroby maluchów, które mogą mieć poważne skutki.
Całe szczęścei, że każdy ma dowolność. Ufff.

Rycakowo pisze...

a ja się właśnie przez to zawahałam...

Gabryśka dostała już obie dawki na rotawirusy, pneumokoki zdecydowaliśmy się przesunąć w bliżej nieokreśloną przyszłość, bo ja zamierzam sobie posiedzieć na wychowawczym, a to dziadostwo podobno dobrze dać jak dzieciak idzie do żłobka, przedszkola itd, jak ma do czynienia z NIMI INNYMI, ale, bo zawsze musi być jakieś ale :) zaczęliśmy chodzić na basen więc matka (znaczy się ja) schizę złapała, że dzieciak zachoruje na bank, zarazi się cholerą jakąś od innych małych darmozjadów więc pewnie zaszczepimy jednak ...ale boję się właśnie tych powikłań. .. ale czy aby na pewno one są, w końcu przy rota też mogła ich dostać ... tylko, że ja o tym nie myślałam wtedy zupełnie....
jak tak pomyśleć to tych naszych pcheł nigdzie nie powinniśmy puszczać :( bo wszędzie jakieś cholerstwo można złapać. Od brudnych paluchów więcej syfów załapią.. jedyne co do mnie przemawia to, że pneumo Minister Zdrowia w przyszłym roku dała niektórych za darmo, więc może i jest sens .. tylko, że ja szukam drugiego dna a tym drugim dnem jest dla mnie pan z firmy farmaceutycznej który jest niezłym lobbystą... :) ehh, nie wiem ale chyba mimo wszystko zaszczepię.
A Gabryśka ma teraz 7 miesięcy.

Anonimowy pisze...

Ja szczepię i wierzę w szczepionki. Trudno zarzucać firmom farmaceutycznym, że produkują szczepionki dla zarobku - czy ktoś zarzuca firmom obuwniczym, że zarabiają na produkcji butów?

Związek z autyzmem jest, jak się doczytałam żaden, albo tylko przypadkowy. Szczepionka oskarżana o wywoływanie autyzmu jest podawana dzieciom w wieku 15 miesięcy, a niezależnie od szczepień autyzm ponoć ujawnia się też w tym okresie.

Choroby, na które szczepimy są naprawdę bardzo poważne. i dzięki szczepieniom udaje się ochronić dzieci-i dorosłych, albo przynajmniej osłabić ich przebieg.

Szczepionki skojarzone, z tego co wiem, są bezpieczniejsze, bo zawierają 'zabite' bakterie. A nowoczesne szczepionki na pneumo, czy meningo zawierają po prostu fragment kodu genetycznego.

A co do pneumokoków - ja to rozumiem tak, że każdy organizm może mieć takiego pneumokoka. Złapie i już ma. I może on się co jakiś czas ujawniać w postaci ciężkiej, albo lekkiej - tych wszystkich zapaleń uszu, oskrzeli itp. Ale jeżeli zaszczepi się dziecko zanim złapie pneumokoka, to prawdopodobnie go nie złapie wcale. Ja szczepiłam na pneumo i rota jak szybko się dało, przy drugim przesunęłam cały kalendarz szczepień, żeby zacząć od tego. Wiem, że to mniej poważna choroba, niż krztusiec, czy WZW, ale bardziej prawdopodobna.

Mieszkałam przez jakiś czas we Francji. Moja pediatrzyca twierdziła, że parę lat temu - jak wprowadzono refundację szczepień na pneumo, pediatrzy od razu odczuli poprawę (pogorszenie?:)) - po prostu spadły im zarobki, bo małe dzieci, żłobkowe, zaraz zaczęły mniej chorować na zwykłe choroby dziecięce.

Uwaga - nie mam żadnego związku z firmą farmaceutyczną. Jestem zwyczajną mamą dwójki maluchów i nie boję się nowoczesnych leków, sposobów diagnozowania, ani zapobiegania chorobom. Staram się odróżnić marketing wydmuszki od marketingu rzeczy faktycznie pożytecznych.

Anonimowy pisze...

Ja szczepię tylko na jak to nazywam, poważne choroby, zawsze szczepionką aceluralną i zawsze pod osłoną homeopatyczną. Moje dzieci nigdy nie miały żadnych komplikacji po takich szczepieniach.
Starszego zaszczepiłam ze względu na astmę na pneumo z biegu, w zimie i bez homeopatii i... z powodu spadku odporności przyplątała mu się nieładna grzybica.
Nie szczepię na choroby dziecięce typu odra, świnka, różyczka, ospa wietrzna oraz na grypę. Antropozofia mówi, że te choroby są potrzebne do rozwoju. A gdy się nie pojawiają, znaczy nie były potrzebne.
Warto zauważyć, że z powodu odejścia od szczepień na gruźlicę w niektórych krajach choroba ta zaczęła się poważnie szerzyć.
Podobnie jest z krztuściem u nas - coraz więcej rodziców nie szczepi dzieci i krztusiec jest coraz częstszy. Nic tylko czekać na wysyp polio... tfu, tfu, odpukać bo nikomu nie życzę.

Anonimowy pisze...

kalina ma dwa lata, jest zaszczepiona szczepionkami obowiązkowymi, plus przeciw pneumokokom i HiB (mała chodzi do żłobka). nigdy dotąd nie miała żadnych komplikacji poszczepiennych, za to po prevenarze (pneumo) zaczęła mniej chorować. dotąd - przez ponad 8 mies. kariery żłobkowej chorowała dosłownie 4 razy. podobno niezły wynik.
nie zastanawiałam się nad sensownością czy też bezsensownością szczepień. na zimno przegadaliśmy sprawę - powikłania po odrze czy pneumokokowym zapaleniu opon mózgowych są gorsze niż te po szczepionce, zwłaszcza, jeśli dziecko szczepienia znosi dobrze. natomiast rozumiem rodziców, których dzieci źle reagują na szczepienia, gdyby coś takiego nam się zdarzyło, postarałabym się szczepienia odwlec maksymalnie. do sensacji "szczepionka mmr/priorix powoduje autyzm" podchodzę bez emocji - wystarczy dobrze przeszukać sieć, żeby dotrzeć do _wiarygodnych_ informacji. oczywiście, część osób w kalendarzu szczepień i zalecanych przez pediatrów szczepieniach dodatkowych widzi jedynie spisek firm farmaceutycznych.

kasia_hc pisze...

a ja po przeczytaniu ostatnich "ospowych" zapisków zimno zaszczepiłam lilkę (w lutym skończy 4 lata) na ospę. na meningokoki i pneumokoki też była szczepiona. nigdy jeszcze nie zdarzyło się (odpukuję w niemalowane!;), żeby źle zareagowała na którekolwiek ze szczepień.

asmo pisze...

szczepię - na wszystko "obowiązkowe" (chociaż zwykle w płatnych, skojarzonych acelularnych wersjach), dodatkowo na świnkę - mam dwóch synów, powikłania poświnkowe u facetów nie są najprzyjemniejsze, na paskudne 'koki i HiBa - wszystko po konsultacji z pediatrą, która raczej objawia rozsądek, umiar i niechęć do przemedykalizowania, niż chodzenie na krótkiej smyczy ohydnych f. koncernów
przesada w którąkolwiek ze stron wydaje mi się niewskazana, a życie jako takie już dawno przestało być "naturalne"

Anonimowy pisze...

Mam troje dzieci. Pierwsze zaszczepione full, drugie tylko 2 pierwsze szczepionki, ze wzgledu na problemy neurologiczne (wole nie zgadywac z jakich powodow). Trzecie urodzone w domu, narazie nieszczepione w ogole (teraz ma 6 mcy). Caly czas mysle o szczepieniach, rozmawiam z lekarzami, zastanawiam sie. Mysle, ze nie odwaze sie na kompletne odpuszczenie szczepien, ale czekam na lato, kiedy bakterie i wirusy nie czaja sie za kazdym rogiem, a dziecko bedzie starsze, silniejsze, zrobimy to w oslonie homeopatycznej, majac nadzieje, ze jakos pomoze malemu organizmowi.
Mysle jednak, ze malo mowi sie o fakcie, ze tak naprawde nigdy nie wiadomo, co i kiedy jest powiklaniem po szczepieniu. Wiec, jak czytam entuzjastyczne posty mam paroletnich dzieci, ze one szczepily i wszystko jest w porzadku, to oczywiscie zycze im wszystkiego dobrego, ale dziwie sie. POWIKLANIA PO SZCZEPIENIACH MOGA UJAWNIAC SIE WIELE LAT POZNIEJ. Wiem ze sprawdzonych zrodel, ze wielu lekarzy nie szczepi swoich dzieci, a firmy farmaceutyczne sponsoruja wypasione wyjazdy i prezenty lekarzom w zamian za propagowanie tego "dobrodziejstwa". Obecnie ludzie coraz wiecej choruja na powazne choroby i zastanawiaja sie dlaczego. Pewnie nie z jedynego powodu...Ale to juz dalszy temat. Jestesmy dorosli i kazdy moze zdecydowac co funduje swoim dzieciom! A odpowidzialnosc to trudna sprawa...

Katarzyna Malec pisze...

My nie szczepimy. Lu nie choruje, rozwija sie cudownie, ma się świetnie :) polecam forum http://wegedzieciak.pl/index.php - nie tylko dla rodzin wege; ciekawe tematy, ludzie, pomysły; interesujące potrawy, czasem kontrowersyjne dyskusje, rozwiązania powszechnych problemów, świetna atmosfera; wielu nieszczepiących rodzicow; polecam :) euridice

Anonimowy pisze...

Zgadzam sie ze wszystkimi Matkami ktore szczepia i jednoczesnie udaja sie do homeopaty po ODTRUTKE czyli ANTIDOTUM.Sama zaluje ze szczepiac swoje dzieci naiwnie wierzylam lekarzom w nieszkodliwosc szczepionek i niestety skonczylo sie na powiklaniach poszczepiennych. Dzieki jednak potedze HOMEOPATII i podanym ANTIDOTUM mam zdrowe dzieci.